Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Filip Zięba z TPN: Niedźwiedzie bez powodu nie wchodzą do miast w biały dzień

Łukasz Bobek
Łukasz Bobek
- To, że niedźwiedzie pojawiają się na styku parku narodowego i miasta nie jest nadzwyczajne. To, że nocami przechodzą przez tereny zurbanizowane również nie dziwi. Ale zastanawiające jest dlaczego niedźwiedź pojawia się w środku miasta w biały dzień – tak Filip Zięba z Tatrzańskiego Parku Narodowego komentuje to co stało się w ostatnią niedzielę w Liptowskim Mikulaszu na Słowacji.
- To, że niedźwiedzie pojawiają się na styku parku narodowego i miasta nie jest nadzwyczajne. To, że nocami przechodzą przez tereny zurbanizowane również nie dziwi. Ale zastanawiające jest dlaczego niedźwiedź pojawia się w środku miasta w biały dzień – tak Filip Zięba z Tatrzańskiego Parku Narodowego komentuje to co stało się w ostatnią niedzielę w Liptowskim Mikulaszu na Słowacji. Archiwum, TPN
To, że niedźwiedzie pojawiają się na styku parku narodowego i miasta nie jest nadzwyczajne. To, że nocami przechodzą przez tereny zurbanizowane również nie dziwi. Ale zastanawiające jest dlaczego niedźwiedź pojawia się w środku miasta w biały dzień – tak Filip Zięba z Tatrzańskiego Parku Narodowego komentuje to co stało się w ostatnią niedzielę w Liptowskim Mikulaszu na Słowacji. Rozmawiał z nim Łukasz Bobek.

Najpierw Niżne Tatry i niedźwiedź podążający za turystką, która w trakcie ucieczki spada ze skarpy i umiera. Potem dramatyczne sceny z Liptowskiego Mikulasza, gdzie niedźwiedź biega po centrum miasta i atakuje ludzi. Co się dzieje z tymi zwierzętami na Słowacji?

Przede wszystkim Słowacy rozpoznają tą sytuację. Co to za osobnik, czy to jest jeden i ten sam niedźwiedź, czy dwa różne? Tam, gdzie ludzie żyją obok niedźwiedzie albo niedźwiedzie obok ludzi, pojawienie się tych zwierząt koło zabudowań nie jest niczym nadzwyczajnym. Natomiast problem pojawia się wtedy, kiedy ten niedźwiedź zachowuje się tak jak widzieliśmy na tych filmach z Liptowskiego Mikulasza.

No właśnie, na filmach widzieliśmy, że niedźwiedź biega po ulicach i chodnikach. Ale też niestety mamy nagrania, na których widać, że atakuje człowieka, który idzie chodnikiem.

Być może był to niedźwiadek, który się zabłąkał w miejscu, w którym nie powinien być. W stresie mógł różne rzeczy robić, irracjonalne. Trzeba to dokładnie przeanalizować dlaczego on się tam znalazł.

Pojawienia się niedźwiedzi w wioskach słowackich jest dość częste. W naszej stronie Tatr też żyją te drapieżniki. Czy jest jakieś ryzyko, że na przykład w naszych miejscowościach podtatrzańskich niedźwiedzie mogą się aż tak zbliżyć do domów?

One już się pojawiają. To nie jest nic nadzwyczajnego. Ja mogę z dużą pewnością powiedzieć, że np. w rejonie ulicy Bogdańskiego od kilku lat niemal codziennie wieczorem jest niedźwiedź. Oczywiście, odpukać, ,oże się coś stać, ale póki co wiemy, że nie skończyło się to żadną tragedią, żadną kontuzją, żadnym bliskim spotkaniem człowieka z niedźwiedziem. Jeżeli chodzi o to, czy to są tatrzańskie, polskie czy słowackie, to wiemy o tym, że niedźwiedzie nie znają granic. Mamy przypadki niedźwiedzia, który z Tatr poszedł na Węgry, wrócił do Polski, a potem poszedł do Rumunii. Więc ten niedźwiedź pokazuje, jak ogromną przestrzeń te drapieżniki potrafią wykorzystywać. Ważne jest w tej chwili to, żeby nie dokarmiać tych niedźwiedzi, żeby im nie podawać resztek żywności. Żeby był porządek koło domu, żeby nie było śmieci. Bo od tego to wszystko się zaczyna i być może też takie losy są tego niedźwiadka w Liptowskim Mikulaszu. Pierwsze nasze myślenie jest takie, że taki niedźwiedzi nie bierze się znikąd w przestrzeni ludzkiej. Niedźwiedź, który już wchodzi w zabudowania i chodzi tam przez dzień, to bardzo często zaczyna się od tego, że to zwierzę jest dokarmiane. Że jeden dom, dwa domy, trzy osoby próbujące robić filmiki z tymi niedźwiedziami, więc permanentnie je dokarmiają. Przyzwyczajając do tego, że człowiek jest blisko i daje pożywienie. A potem kolejnym etapem jest taki, że ten niedźwiedź się domaga tego jedzenia. Taki mechanizm bardzo często u niedźwiedzi działa i być może właśnie tak było na Słowację.
Ale tutaj mamy do czynienia z dużym miastem. Mamy środek dnia, dużo ludzi, infrastrukturę miejską, samochody, które jeżdżą i trąbią. A ten niedźwiadek, mimo to wchodzi cały czas w głąb tej substancji miejskiej.

U nas też jest duże miasto i też przechodzą niedźwiedzie przez Zakopane, idą z Tatr w pasmo gubałowskie. Pamiętajmy, że koło tego dużego słowackiego miasta są dwa parki narodowe - z jednej i z drugiej strony, Tatry Wysokie i Tatry Niskie. Liptowski Mikulasz graniczy z parkiem, gdzie są niedźwiedzie. I to, że niedźwiedzie są na styku miasto-park nie jest niczym nadzwyczajnym. To, że czasami w nocy będą próbowały przejść z jednej strony na drugą gdzieś tam w terenach zabudowanych, to też się będzie zdarzać. Ale dziwne jest to, że ten niedźwiedź, z jakiegoś powodu, był w środki dnia w tym mieście. Nie wiadomo, czy popełnił błąd, źle sobie zaplanował godzinę i dzień go zaskoczył. Czy był w tym mieście, ponieważ tam jest dokarmiany i to się już dzieje od jakiegoś czasu?

W niedzielę na Słowacji powołano sztab kryzysowy z udziałem Ministerstwem Środowiska. Zaczęła się dyskusja o tym, żeby strzelać do niedźwiedzie, które wchodzą do ludzkich osad, miast, miasteczek.

Trudno jest to komentować, bo nie znam sytuacji do końca. My podejmujemy decyzję znając dokładnie historię danego niedźwiedzia, jak ten osobnik funkcjonuje, czy częściej się pojawia na ludzkich osiedlach, czy to było jednorazowe wyjście. Żeby podjąć decyzję co do dalszych losów takiego niedźwiadka, czy jego stopy dalej mają chodzić po Tatrach czy nie, to naprawdę trzeba znać wszystkie fakty i znać przede wszystkim indywidualnie takiego niedźwiedzia.

Czyli prześledzić historię tego konkretnego misia...

A najlepiej jest po prostu mieć kontakt z takim problemowym niedźwiedziem. Jeśli są niedźwiedzie, które już zaczynają schodzić bliżej miasta, dobrze jest takie drapieżniki prowadzić i mieć z nim stały kontakt poprzez nadajnik telemetryczny. Wtedy zbieramy dane o nich: gdzie bytują, w którym kierunku podążają, czy się zbliżają do domów. Jeżeli gdzieś przychodzi pod jakiś budynek regularnie, mamy sygnał, że coś tam może być nie tak, coś go nęci. Idziemy wtedy do takiego właściciela i rozmawiamy, co jest grane. Bo niedźwiedź bez powodu nie podchodzi pod budynek żeby sobie go pooglądać. Tylko najprawdopodobniej dostaje tam pokarm, albo ktoś świadomie, lub nieświadomie ten pokarm na zewnątrz wyrzuca. Żeby móc zebrać taki materiał, to trzeba takiego niedźwiedzia mieć pod kontrolą i znać jego każdy krok.

Wielokrotnie mówiłeś mi, że niedźwiedź bez powodu nie atakuje ludzi. A jeżeli do ataku dochodzi to w wyjątkowych sytuacjach.

Bardzo, bardzo rzadko zdarza się, by atakował bez powodu. Mieliśmy taką sytuację w 2010 roku, też po stronie słowackiej ale bliżej naszej granicy. Wtedy niedźwiedź poturbował robotników leśnych. Robił kilka podejść do tego i to było ewidentnie nienaturalne zachowanie. Wtedy nie udało nam się rozpoznać, co było powodem takiego działania.
Zazwyczaj jednak jest tak, że z naszej perspektywy mówimy o ataku. Ale jeśli wejdziemy w skórę tego zwierzęcia, to okazuje się, że to ono czuje się zaatakowane i się broni. To nie dotyczy tylko niedźwiedzia, ale również innych dzikich zwierząt. No bo proszę sobie wyobrazić taką sytuację, że gdzieś niedźwiedź spokojnie sobie odpoczywa w lesie, zmysły pracują mu wolniej, słabiej. I w takiej sytuacji człowiek schodzi ze szlaku i wchodzi na takiego niedźwiadka. To jego powstanie na dwie łapy i lekkie ruszenie przez nas będzie odbierane jako atak. Ale w drugą stronę, z perspektywy niedźwiedzia można powiedzieć, że niedźwiedź czuje się zaatakowany i zaczyna się bronić.
Przede wszystkim więc nie schodźmy ze szlaków. Jeśli idziemy wieczorem, albo złapie nas noc, rozmawiamy w czasie drogi. Nie hałasujmy, ale idźmy trochę głośniej, żebyśmy dali informację niedźwiedziowi, że my tutaj jesteśmy. I niedźwiedź zapewne dostając takie informacje zejdzie nam z drogi, przejdziemy koło niego i nawet nie będziemy mieli tego świadomości. Jeżeli już zobaczymy niedźwiedzia, to nie próbujmy go dokarmiać. Nie myślmy w ten sposób, że jeżeli mu rzucimy pokarm, to jesteśmy uratowani, bo on się zajmie tym jedzeniem, a my sobie pójdziemy. Absolutnie nie. Pójdzie za nami, żeby dostać więcej, a w pewnym momencie skończą się nam kanapki...

Rozmawiał Łukasz Bobek

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na niepolomice.naszemiasto.pl Nasze Miasto